Wiosna to najlepszy termin na rozmnażanie roślin doniczkowych. Nowe sadzonki szybko tworzą korzenie, a pąki w mgnieniu oka wypuszczają zielone liście. Podpowiadamy, jak samodzielnie rozmnożyć rośliny doniczkowe.

 

Ukorzenianie listków

Sprawdza się przy rozmnażaniu między innymi: fiołków, begonii, papirusu lub grubosza. Metoda ta polega na odcięciu liścia z najdłuższym ogonkiem. Następnie tę część sadzimy w ziemi dobrze przepuszczalnej (np. zwykła ziemia doniczkowa z piaskiem). Liść sadzimy na głębokość ogonka, a wystającą część kładziemy na podłożu. Glebę ugniatamy i podlewamy, a potem całość przykrywamy folią. Ściągamy ją, kiedy zaczną pojawiać się listki i przesadzamy go w docelowe miejsce.

 

Ukorzenianie w wodzie

Ta metoda dobrze sprawdzi się w przypadku oleandrów, papirusów, pelargonii i fiołków. Wystarczy umieścić pęd rośliny w pojemniku z wodą. Musi być on zanurzony na ok. 3 centymetry. Pamiętajmy o uzupełnianiu wody, ponieważ jeśli wyparuje, to świeże korzenie zaschną.

 

Rozmnażanie poprzez podział

Najlepszy sposób w przypadku roślin rosnących w kępach (np. paprocie, maranty, zielistki). Jest to najprostsza metoda, ale sprawdzi się tylko w przypadku kwiatów szybko rosnących. Jeśli doniczka, w której zasadzona jest paproć, jest już za mała, to nie musimy przesadzać całej rośliny, możemy podzielić ją na kilka mniejszych. Wystarczy delikatnie podzielić paproć zaczynając od korzeni.

 

Oddzielanie nowych roślin

Niektóre gatunki same ułatwiają nam rozmnażanie. Należą do nich np.: bromelie, aloes, agawa lub juka. Wokół starej rośliny wyrastają niewielkie roślinki, należy je tylko delikatnie oddzielić, wykorzystując do tego długi nóż. Jeśli podłoże jest twarde, to możemy wyciąć ją razem z ziemią dookoła korzeni, a potem zasadzić w odpowiedniej glebie. Nie wyciągajmy sadzonki palcami, ponieważ możemy łatwo uszkodzić delikatne korzenie kwiatka.

 

Pomyślmy o naszej ziemii ogrodowej. Badanie gruntu zlikwiduje ryzyko potencjalnych chorób spowodowanych obecnością toksycznych substancji chemicznych. Nie zapominajmy więc o badaniu środowiska gruntowo – wodnego.  Zwróćmy się z pytaniami do specjalistów, którzy doradzą oraz zaplanują ewentualny proces remediacji gleby.